Klasyka na letni czas.
Chłodnik mogłabym jeść na okrągło. Nawet zimą przy ciepłym kaloryferze. Ale ogranicza mnie dostęp do świeżej botwinki, a to jest clou tego dania.
No ale jak już mamy dostępne młode buraczki, to ograniczeń nie ma. Polecam szczególnie osobom, które uwielbiają wszystko co z czosnkiem, bo chłodnik jest też mocno czosnkowy. I koperkowy.
Składniki:
- pęczek botwinki
- 2 szklanki kefiru ( ok. 1,5 opakowania „dużego” kefiru)
- dwa ząbki czosnku
- pół pęczka koperku
- ogórek (opcjonalnie, jak go nie ma to też smakuje świetnie)
- sól, pieprz
- odrobina soku z cytryny
- jajka ugotowane na twardo
Wykonanie:
Botwinkę płuczemy i kroimy na małe kawałki, Buraczki – jeśli są – obieramy i też kroimy drobno. Całość gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem soku z cytryny, żeby nam buraczki nie wypłowiały. Nie rozgotowujemy botwinki, powinna być lekko chrupka, więc 10 minut gotowania to maksimum. Przecedzamy i studzimy.
Do przestudzonej botwinki dodajemy kefir, pokrojone w drobną kostkę ogórki ( wykrawamy z nich wcześniej gniazda nasienne), koperek, przeciśnięty przez praskę czosnek. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Chłodnik – jak sama nazwa wskazuje – ma być chłodny, nawet bardzo, więc zanim go podamy, powinien trochę posiedzieć w lodówce. Podajemy go z ugotowanymi na twardo jajkami.
Smacznego!
Uwagi: jeśli dodamy więcej kefiru, chłodnik będzie rzadszy, więc ta proporcja zależy od upodobań. Ja wolę jak jest gęsty. Co do ogórka, to czasem po prostu zapominam go kupić, stąd pomijam w przepisie. I stąd wiem, że nie ma on jakiegoś decydującego wpływu na efekt końcowy.