Późna wiosna to świetny czas na pierwsze kiszonki. Sezon zaczynam od rzodkiewki i rdestowca. Kiszona rzodkiewka to moje odkrycie sprzed kilku lat, a o pierwszej kiszonce rzodkiewkowej pisałam tutaj.

Dlaczego warto robić kiszonki?

Kiszonki to produkty fermentacji, które zawierają bardzo dużo bakterii mlekowych, tzw. „dobrych bakterii”. Mają one zbawienny wpływ na nasz układ pokarmowy oraz odpornościowy.

Kiszonki zakupione w sklepie zawierają sporą ilość konserwantów, stąd lepiej przyrządzić je samemu. Tym bardziej, że nie jest to bardzo skomplikowane. Surowiec do sporządzenia kiszonek możemy pozyskiwać właściwie przez cały rok. Wprawdzie najbardziej znane są kiszonki z kapusty i ogórków, ale fermentować można też inne warzywa – poprzedniej jesieni kisiłam czosnek. Można kisić także owoce oraz zioła, które często uprzykrzają nam życie, tak jak rdestowiec ostrokończysty.

Kiszonki a układ odpornościowy

Spożywanie kiszonek jest niezwykle ważne w sezonie jesienno-zimowym. Chronią one nasz organizm przed przeziębieniem i wszelkimi infekcjami. Sprawdzają się doskonale w walce z powszechną „jelitówką”. Dlatego tak istotne jest, aby do kiszonek przekonać dzieci. Mnie udało się przekonać naszego Emila do zakwasu z buraków, a teraz pracuję nad przyswojeniem kiszonej rzodkiewki.

Oprócz bakterii mlekowych, naturalnego probiotyku, kiszonki zawierają duże ilości witaminy C, a także witaminy B , A, E oraz K. Ta ostatnia jest budulcem kości oraz odpowiada za prawidłową krzepliwość krwi.

Czy kiszonki wspomagają odchudzanie?

Tak. W wyniku rozpadu cukrów prostych obniża się poziom kaloryczności i indeksu glikemicznego produktów. Dlatego kiszonki zalecane są jako przekąski osobom, które mają problemy z nadwagą i cukrzycą. Wysoka zawartość błonnika w kiszonkach powoduje, że po posiłku czujemy się syci i nie sięgamy po dodatkowe kalorie. Dodatkowo błonnik obniża cholesterol i poprawia perystaltykę jelit.

Czy kiszonki mogą zaszkodzić?

Nie, jeśli będziemy spożywać je z umiarem. Umiar wskazany jest tutaj przede wszystkim dla osób z:

  • nadciśnieniem tętniczym (z powodu dużej ilości soli)
  • ostrą niewydolnością nerek (z powodu dużej zawartości sodu i potasu)
  • chorobami wrzodowymi dwunastnicy i żołądka, co jest związane ze zwiększeniem wydzielania soku żołądkowego

Kiszona rzodkiewka

Na dwa słoiki o pojemności 0,7 L użyłam:

  • dwóch pęczków rzodkiewki
  • pół pęczka koperku
  • czterech ząbków czosnku
  • litra przegotowanej wody
  • łyżki soli

Oczyszczone i umyte rzodkiewki i czosnek umieściłam w wyparzonych słoikach, a na wierzchu ułożyłam po kilka gałązek koperku, po czym zalałam solanką. Zakręciłam szczelnie. Gotowe. Prawda, że proste?

Kiszone pędy rdestowca

W zasadzie z rdestowca zrobiłam dżem, o którym napiszę w oddzielnym poście. W związku z tym, że zostało mi kilka pędów, postanowiłam je zakisić w niewielkim słoiczku. Do obróbki nadają się pędy młode, które nie są jeszcze włókniste.

Do zrobienia kiszonki z rdestowca użyłam:

  • garść pędów rdestowca ostrokończystego
  • pół cebuli
  • małą marchewkę
  • liść laurowy
  • 2 ziarna ziela angielskiego
  • pół łyżeczki gorczycy
  • pół litra wody
  • łyżeczkę soli

Do małego słoiczka włożyłam pokrojoną w piórka cebulę, a następnie wrzuciłam przyprawy i ciasno upakowałam rdest i marchewkę. Zalałam solanką. Zakręciłam słoik.

Inspiracją w przetwarzaniu rdestu była dla mnie książka autorstwa Piotra Ciemnego „Chwasty od kuchni”. Bardzo polecam, gdyż znajdziecie w niej wiele zaskakujących przepisów i nieoczywistych zastosowań chwastów.

Ja ze swojej strony zachęcam do przyrządzania wszelkich kiszonek, ponieważ na własnej osobie przekonałam się o ich wspaniałych właściwościach prozdrowotnych. Do tego są tanie i łatwe w przygotowaniu. I pyszne!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry