Czyli reaktywacja tygla.

Minął równo rok od ostatniego wpisu na tyglu. Dokładnie 3 lipca 2016 pisałam o kiszonych rzodkiewkach… i jakoś stanęło w miejscu. Nie, nie dlatego, że nic nie robiłam. W przeciągu tego toku powstało wiele prac sutaszowych, decu, trochę szyłam, były przetwory i ciasta, w ogródku rosły kwiatki i warzywa tylko… jakoś brakowało mi czasu, aby o tym napisać i sfotografować. Czy teraz mam go więcej? Chyba nie. Bardziej się zorganizowałam, zmieniły się uwarunkowania, zmieniłam się ja. Pozwolicie, że będę Was zamęczać od czasu do czasu swoimi pomysłami, przemyśleniami i pracami? Bo jak zwykle pomysłów mam w głowie mnóstwo, tak wiele, że nawet gdybym się nie wiem jak chciała przeorganizować, czasu na realizację wszystkiego nie wystarczy.

A dzisiaj przedstawiam coś, co absolutnie zmierzyło moją cierpliwość. Dywanik z pomponów zrobiony dla Emila.

Już nie pamiętam czy zaczęłam go robić pod koniec ubiegłego roku czy z początkiem bieżącego. Robiłam etapami, głównie dlatego, że ciągle brakowało mi włóczki. Zepsułam plastikowy zestaw do robienia pomponów. Naiwnie myślałam, że 6 motków „kotka” wystarczy… Nie wiem ile ostatecznie zużyłam – najmniej 12. Ciągle dorabiałam pomponów, bo dywanik wydawał mi się za mało puszysty.

I oto jest.

Dywanik jest zrobiony na bawełnianym podkładzie ze sznurka 5 mm, pompony są wykonane w trzech rozmiarach i trzech kolorach. Każdy wiązany do podkładu. Jest trochę koślawy i niewymiarowy. Już wiem co poprawię w następnym, który nieprędko zrobię… Po pierwsze podkład musi być idealnie równy, ważna jest też technika układania pomponów.

Teraz już tylko musi przejść testy na: odkurzanie, pranie i nasze koty 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry