Jestem z gatunku zbieraczy. Bywa to bardzo męczące i kłopotliwe, bo zebrane przedmioty trzeba gdzieś składować. Upycham więc w pudełkach, które piętrzą się w pracowni, w szufladach komód, które się już nie dosuwają… na stołach, pod stołami, w kątach, pod regałami…. Wszędzie w pracowni. Dlatego przestrzeń wygląda jak wygląda.
Często się zdarza tak, że wiem, że coś mam, ale nie wiem gdzie. Zazwyczaj coś, czego szukałam przed Bożym Narodzeniem, znajduję w lipcu. Potem chowam i zapewniam siebie, że za pół roku znajdę, bo pamiętam gdzie schowałam. Przed kolejnym Bożym Narodzeniem sytuacja się powtarza…
Czasem wstępuje we mnie moc i zbieram się na odwagę, żeby wyrzucić coś, co już leży i leży i nie mam na to pomysłu. Nie mija miesiąc, a tu okazuje się, że właśnie to by mi było potrzebne i zła jestem na siebie, że wyrzuciłam.
Dlatego rzadko bywam odważna. Przynajmniej w temacie wyrzucania.

Wracając do żołędzi.
Dwa lata temu na spacerze spotkałam dąb, który wręcz uginał się pod żołędziami. Pozbierałam, upchnęłam we wszystkich kieszeniach a w domu wrzuciłam do szklanego słoja, gdzie przeleżały do minionej niedzieli.
W rzeczoną niedzielę, usiadłam z kawą w mojej zagraconej pracowni i utkwiłam wzrok na słoiku z żołędziami. Uznałam, że przyszedł na nie czas.

Po południu przygotowałam sobie:
– farbki akrylowe
– zmywak kuchenny pokrojony na kawałki
– patyczki od szaszłyków
– jabłko
– sznurek bawełniany
– klej magic
– klej na gorąco

  • zdjęłam żołędziom czapeczki i każdy z nich pomalowałam za pomocą kuchennej gąbeczki. Wcześniej zrobiłam w każdym małą dziurkę i nabiłam na patyk od szaszłyka – wtedy maluje się łatwiej. Potem wbijałam kolejne patyczki z pomalowanymi żołędziami w jabłko, które robiło za stojak. Po kilku minutach żołędzie ładnie wyschły;
  • do każdej czapeczki zaaplikowałam trochę kleju magic, na który kleiłam pomalowane żołędzie. Przed klejeniem warto sobie dopasować żołędzie do czapeczek;
  • za pomocą kleju na gorąco dokleiłam sznurek bawełniany zawiązany w pętelkę;

Gotowe.

Polecam osobom, które chętnie same wykonują ozdoby choinkowe. Fakt, potrzebna jest przy tym cierpliwość i trochę wolnego czasu, ale gwarantuję, że taka dłubanina uspokaja, a ozdoby są oryginalne. Tak sobie myślę, że można spróbować pomalować je także farbkami metalicznymi lub obsypać brokatem.
W każdym wydaniu żołędzie będą wyglądać niesamowicie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry