Najlepsze owoce późnego lata.

Dzięki mnogości odmian, malinami można się delektować od początku lata aż do pierwszych przymrozków. Choć  najsłodsze i najbardziej aromatyczne są chyba te z końca wakacji.

W tym roku zostałam obdarowana imponującą ilością tych owoców.

Najpierw dostałam 35 litrów,  z których robiłam sok. Za pomocą sokownika. Dokładałam, zlewałam, gotowałam, uzupełniałam nim buteleczki, pasteryzowałam i tak w kółko do trzeciej nad ranem. Dumna z pracy, ale na ostatnich nogach powlokłam się spać, pozostawiając kuchnię w stanie agonalnym, jak po przejściu potężnego żywiołu. Na drugi dzień sprzątałam to pobojowisko, które dodatkowo ze względu na kolor soku wyglądało jak miejsce kaźni.

Ale soku na wszelkie przeziębienia mamy pod dostatkiem 😉

Kolejne 10 litrów malin zamroziłam. Dzięki nim zimą będziemy mogli delektować się malinowymi deserami.

Hitem malinowych słodkości stała się u nas od jakiegoś czasu Pavlova. Oczywiście z malinami.

Słodka beza i słodko – kwaśny krem malinowy (przepyszny!) sprawiają, że deser jest naprawdę wyjątkowy.

Jego minus jest taki, że nie możemy go zostawić „na potem”, ale należy go zjeść zaraz po przygotowaniu.

No ale kto by zostawiał Pavlovą na potem…

Oto przepis zaczerpnięty z mojego ulubionego serwisu o deserach www.mojewypieki.com

Składniki na bezę

  • 5 białek
  • 300 g drobnego cukru
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli

Składniki na krem

  • 300 ml schłodzonej śmietany kremówki
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 200 g świeżych malin ( można dodać więcej)

W oryginalnym przepisie jest jeszcze skórka cytrynowa, ale postanowiłam ją pominąć. Maliny same w sobie są wystarczająco kwaskowate i aromatyczne.

Dodatkowo ok. 300 g świeżych malin

Wykonanie

Płaską blaszkę smarujemy masłem, wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.

Białka ubijamy z solą na sztywną pianę, bardzo powoli dodając cukier. Cały czas ubijamy, aż do uzyskania sztywnej, błyszczącej pianki. Na końcu dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną, jeszcze przez chwilę miksujemy całość.

Gotową pianę wykładamy na blaszkę tak, aby powstały dwa koła, mniejsze i większe. Brzegi bezy można podnieść lekko szpatułką ku górze. Łatwiej nam będzie później aplikować krem.

Przez pięć minut pieczemy bezę w temperaturze 180 stopni, a potem skręcamy do 140 stopni i pieczemy jeszcze przez około 60 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik i uchylamy lekko drzwiczki, aby beza spokojnie podeschła przy spadającej temperaturze.

Beza trochę zbrązowieje i na 100% popęka. Nie należy się tym przejmować.

Przed samym podaniem robimy krem. Ubijamy schłodzoną kremówkę na bitą śmietanę, dodajemy cukier. Miksujemy. Dodajemy maliny i mieszamy krem, rozdrabniając nieco maliny.

Na bezowe większe kółko nakładamy części kremu malinowego i wsypujemy na niego trochę świeżych malin. Całość przykrywamy mniejszym kółkiem bezowym, które analogicznie przekładamy kremem i malinami.

Gotowe. Kroi się źle, a nawet beznadziejnie. Ale na etapie talerzyka deserowego liczy się już tylko smak a nie wygląd Pavlovej. Ładnie to ona ma wyglądać przed podaniem. Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry