ostatni w tym sezonie.
Teraz już czuję, że przyszła prawdziwa jesień. Za oknem szaruga, a my siedzimy z Emilem zasmarkani w domu. Nie jesteśmy jednak tak chorzy, aby nie „rękodziełać”. Moje kreatywne dziecko robi sobie właśnie grzechotkę z tekturowych tub po ręcznikach. W pierwotnej wersji to miał być „zaklinacz deszczu”, ale wytłumaczyliśmy sobie z Emilem pojęcie „gusła” i będzie grzechotka.
Dzisiaj ostatni wianek jesienny, teraz pora na adwentowe i świąteczne.
Ten jest upleciony ze świeżej wikliny i mchu, z dodatkiem orzechów włoskich i styropianowych żołędzi z oryginalnymi czapeczkami.