Pierwszy raz wiśnia zaowocowała.

Wprawdzie wiśni było aż cztery, ale radość z owocującego drzewka ogromna.

Emil zjadł wiśnie w piętnaście sekund i tak zakończył się wiśniowy sezon u nas. Żartuję. Na pewno jakieś kupię i przetworzę.

W naszym sadzie mamy jeszcze rachityczną jabłonkę, którą wiosną niemiłosiernie obgryzły zające. Ale trzyma się dzielnie.

I piękną śliwę Ulenę, która wprawdzie jeszcze nie miała owoców, ale za to prezentuje się bardzo okazale.

Myślę, że jesienią zainwestujemy jeszcze w jakieś owocowe, może gruszę??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry