
Niezwykle urodziwe.
Mam ich kilka odmian. Wspaniale ożywiają rabatkę.
Właśnie w czwartek plewiłam moją północną rabatkę i oglądałam sobie żurawki, jak imponująco się rozrosły.
W głowie zaświtał mi pomysł, żeby je trochę przerzedzić. Będą lepiej rosły, a ja zyskam nowe roślinki. Ale jak zaczęłam je dzielić, to wiadro nowych szczepek miałam. I tu zaświtał mi kolejny pomysł, żeby zamiast jednorocznych, zrobić na taras i ganek kompozycje z bylin. Z jednorocznych nie zrezygnowałam zupełnie, bo w piątek był dzień targowy. Wiadomo, bez roślinek do domu nie wracam. Zakupiłam więc kilka, posadziłam je z żurawkami i hostami, które też odchudziłam. Do tego całego towarzystwa dosadziłam samosiejki bylin, których żal mi było wyrzucać.
Teraz czekam, aż zaczną żyć swoim życiem w donicach, bo na razie trochę oklapły
W piątek u „Pani od kwiatków” zakupiłam wspomnianego żółwika. Obejrzałam sobie jak wygląda, a wygląda ślicznie, jak się już rozrośnie. Dodatkowo Pani wcisnęła mi czerwonego floksa, którego ponoć nie mam.
No i zakupiłam w końcu sadzonki pomidorów. Początki miały spartańskie, bo najpierw przeżyły upał, a potem burzę. Ale przetrwały dzielnie, więc mam nadzieję, że będą ładnie rosły i owocowały.
W ogóle ostatnie dni były fajne, bo spędziłam je z Panem Jot na porządkach wokół domu. Koszenie trawy, podwiązywanie roślin, sadzenie pozostałych karp dalii i pacioreczników i mnóstwo innych, fajnych zajęć.
Kto to jest Pan Jot? To ktoś wyjątkowy, z kim lubię pracować. Człowiek dusza po prostu. Na pewno jeszcze nie raz o nim napiszę 😉 Dzięki jego pomocy, mój kręgosłup mnie nie sponiewierał, jak to zwykle miał w zwyczaju.