Na drugą połowę dnia.
Krajobraz za oknem oniryczny. Fajny się siedzi w domu. Ale mniej fajny, jak trzeba wyjechać. A już najmniej fajny jak trzeba wyjechać do pracy. A tu sobie spinki sutaszowe zaczęłam, maszyna do szycia nęci, decu do pokończenia. Muszą na mnie poczekać…
Prezentuję drugą skrzyneczkę, którą robiłam równolegle z „balerinkowo – kraciastą”. Ta wyszła taka bardziej romantyczna, a ta poprzednia taka bardziej… racjonalna.