Już od dawna myślałam o tym, żeby upiec tatarczucha vel tatarcucha. 

Osoby z roczników 70-tych i wczesnych 80-tych zapewne kojarzą go jeszcze z odpustów. Każdy szanujący się odpust miał stoisko z tatarczuchem, sprzedawanym na pajdy, dosyć drogie, więc w zasadzie kupowało się je raczej dla posmakowania. Odpust bez stoiska z tatarcuchem był średni – przynajmniej dla mnie.

Tatarcuch jest wypiekany z mąki gryczanej, zwanej inaczej tatarką. Tradycja mówi, że grykę i sposób pozyskiwania z niej mąki przywieźli do nas Tatarzy, przy okazji swoich łupieżczych wypraw na dzisiejsze tereny południowej Polski.

Chlebek wpisany jest na listę produktów regionalnych województwa śląskiego, a ośrodkiem produkcyjnym są Żarki, miasto na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Ponoć sprzedaje się go tam od XVI wieku kiedy, to miasteczko dostało od króla Zygmunta Augusta prawo organizowania jarmarków trzy razy do roku. 

Jak COVID przeminie, chętnie się wybierzemy z rodziną na taki jarmark, aby spróbować tradycyjnego wypieku. 

Uwielbiam takie klimaty. 

Tymczasem upiekłam chleb według przepisu krążącego w internecie. 

Zdaję sobie sprawę, że receptury z Żarek są skrzętnie skrywane i przekazywane w zaufaniu z pokolenia na pokolenie, ale mój wyszedł całkiem smaczny. 

Składniki:

  • 2 szklanki mąki gryczanej
  • 1 szklanka wrzątku
  • 100 g świeżych drożdży
  • ½ szklanki letniej wody
  • ½ szklanki cukru plus 1 łyżka do rozczynu drożdży
  • 2 łyżki śmietanki 30%
  • 1 łyżeczka soli

1. Przygotować formę – u mnie popularna keksówka – wysmarować masłem, oprószyć mąką. 

2. Mąkę przesypać do dużej miski, zalać wrzącą wodą i mieszać drewnianą łyżką, aż mąka wystygnie i nie będzie grudek. 

3. W miseczce zrobić rozczyn z drożdży: do letniej wody dodać pokruszone drożdże, śmietankę i cukier. Pozostawić na kilka minut pod przykryciem, aż drożdże zaczną pracować i rosnąć. 

4. Do sparzonej mąki dodać drożdże, cukier i sól. Wymieszać drewnianą łyżką do uzyskania ciasta o lekko lejącej konsystencji. 

5. Przelać do formy. Pozostawić pod ściereczką do wyrośnięcia, aż do wypełnienia formy. 

Piec 60 minut w temperaturze 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika pozwolić ciastu całkowicie wystygnąć, wtedy będzie zwarte przy krojeniu.

A propos odpustów. 

Ja je uwielbiałam. Te z czasów mojego dzieciństwa, czyli jakieś 30-40 lat temu.  

Bo w obecnych czasach zupełnie zatraciły swój charakter, wypełnione plastikowymi zabawkami, których żywotność bywa zadziwiająco krótka. 

Z czym kojarzą Wam się te dawne odpusty? Co na nich kupowali dla Was rodzice i dziadkowie?

Ja pamiętam balony z takiej grubej, śmierdzącej gumy. W kształcie zajęcy. Mocowane na druciku. Albo piłeczki na gumce w świecącej folii. No i pierścionek z odpustu był obowiązkowy. I różańce z ciasta.

Ale przede wszystkim pajda tatarcucha. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koszyk

Powrót do góry