
czyli ogórki na kilka sposobów.
Pewnego razu zadzwoniła moja przyjaciółka Gabrysia z pytaniem czy nie przyjechałabym, bo ma dla mnie ogórki.
Biorąc pod uwagę kiepsko rozpoczęty dzień oraz chęć spędzenia jego reszty w miłym miejscu i jeszcze milszym towarzystwie, spakowaliśmy się z Emilem natychmiast.
Wieś, żniwa, słoneczna pogoda, imponujący ogród Gabrysi, pyszny obiad – sielanka po prostu.
Wróciliśmy z bagażnikiem pełnym dobrodziejstw. Po kiepskim nastroju nie było już śladu, Emil wypoczął a na drugi dzień z zapałem zabrałam się za przetwarzanie prezentów.
Z części buraczków nastawiłam zakwas. Z kapusty zrobiłam jarskie gołąbki z ryżem cieciorką i grzybami. Marchewką, buraczkami i borówką amerykańską żywił się EM w pracy.
Z kabaczka obowiązkowo leczo. Pomidory były tak pachnące, że jadły się same.
No i ogórki. Była ich taka ogromna ilość, że wyszło mi 25 litrowych słoików kiszonych i 25 różnej wielkości słoiczków sałatek ogórkowych, tj. ogórki w curry, ogórki w zalewie musztardowej i ogórki z kurkumą. Te ostatnie dostałam właśnie od Gabrysi dwa lata temu. Rok temu debiutowałam nimi u siebie – wyszły pyszne. W tym roku zrobiłam je z innego przepisu i mam nadzieję, że będą równie dobre. Oto przepis:
SKŁADNIKI
- 4 kg niedużych ogórków
- 4 łyżki soli
- 6 cebul
- 1 główka czosnku
- 2 łyżki kurkumy
- 800 g cukru
- 2,5 szklanki octu 10%
- pół szklanki oleju
WYKONANIE:
Ogórki kroimy w plasterki, mieszamy z solą i odstawiamy na 3-4 godziny. Po tym czasie zlewamy powstały sok i dodajemy pokrojoną w plasterki cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek i kurkumę. Z octu, cukru i oleju gotujemy zalewę. Sałatkę nakładamy do słoików i uzupełniamy je gorącą zalewą. Pasteryzujemy 10 minut. Polecam, bo sałatka jest naprawdę rewelacyjna 😉
Po całym dniu spędzonym z przetworami, jedynym niezadowolonym był mój kręgosłup, ale go szybko spacyfikowałam. Jeszcze mam w planach korniszony, ale już nie w takich ilościach 😉