
Czasoprzestrzeń niebywale mi się skurczyła. Masę czasu zajął ogródek, w którym trzeba było zrobić to, co zwykle robi się wiosną, ażeby cieszyć się roślinkami aż do jesieni. Trochę warzyw, kwiaty, dodatkowe drzewka owocowe – węgierka i gruszka. Wszystko wymieszane na niewielkim kawałku ziemi. Ale ja tak lubię. W tym roku warzywniak powstaje również na tarasie, a po „zimnej Zośce” mam ambicje obsadzić wszystkie parapety.
Dodatkowe obowiązki i kończący się rok szkolny u Emila powoduje, że biegam w kurzgalopie i mam niewiele czasu na hand made. Ale coś tam robię jednak.
Dziś przedstawiam urodzinowe pudło.